Jeśli masz 40 lat (dobra, niemal 42) to ta książka jest jak wejście do zoo. Albo cyrku. Fascynująca opowieść o równoległym świecie, w którym reguły rozpisywane są na nowo każdego dnia.
Wiem, kim jest Sylwester Wardęga. Wiem, że jest ktoś taki jak Friz i że jest coś takiego jak Ekipa (w trakcie książki okazało się, że już nie istnieje). Wiem, że są gale MMA (albo raczej: quasi-MMA), w których biorą udział internetowi celebryci i Sebastian Fabijański.
Natomiast: Laluna? Marcin Dubiel? Boxdel? Konopskyy? Julia Pelc? Daniel Magical?
Przegapiłem dużo.
Jakub Wątor, były wieloletni dziennikarz Spider’s Web, obecnie w Gońcu.pl (to ten portal, który wyciągnął prawdę z akt sądowych Pani Dagmary), był tym, który opisał tzw. Pandora Gate, aferę, w której okazało się, że czołowi polscy influencerzy uprawiają pedofilię, grooming i przemoc. W „Influenzie. Mrocznym świecie influencerów” przedstawia szybkopędzący do przodu, tak samo jak jej bohaterowie, tak samo, jak szybko zmieniają się dramy w tym światku, obraz tych, którzy w internecie działają najprężniej. Zawrót głowy murowany. Nieustanne niedowierzanie – również.
Wątor występuje tu w roli kronikarza. Buduje swoją narrację na podstawie własnej pamięci, zapisków w necie, wywiadów z samymi zainteresowanymi. Z rzadka komentuje. Jeszcze rzadziej osądza. Raczej mówi: to te osoby mają potworne zasięgi, to tymi osobami fascynują się Wasze dzieciaki, to te osoby są idolami, autorytetami. Wnioski musimy wyciągnąć sami.
To bardzo sprytne podejście. W wywiadzie dla „Wyborczej” (Agora jest zresztą wydawcą tej pozycji) Wątor przyznaje, że świat influenzy go bawi i unika – mimo, że dziennikarka do tego zmierza – jednoznacznej oceny nowych bohaterów masowej wyobraźni (z wyłączeniem sytuacji, które znajdują swoje odwołania w kodeksie karnym). Wiecie, mówimy o lasce, która stała się znana, bo uprawia seks z muzykami duetu hip-hopowego Rae Sremmurd i bez specjalnej krępacji opowiedziała o tym w necie. Albo z laską, która jako Sex Masterka „wylansowała” hit „Poka sowę”. Albo z kolesiem, który pił na żywo podczas streamowania, szydząc ze swojej równie pijanej matki.
Z książki Wątora wynikają dwie rzeczy.
Influenza = biznes. Każda rozrywka to biznes. O tym łatwo zapomnieć, gdy internet podsuwa na zawołanie kolejne memiki, storiski i reelsy. Najjaskrawiej widać to w przypadku gal Fame MMA, które zarówno im włodarzom, jak i uczestnikom walczącym w ringu, przynoszą kwoty zupełnie niewyobrażalne. Równie wyrazistym przykładem jest wspomniana powyżej Ekipa Friza, która od początku była wymyślona jako projekt biznesowy, który Friz rozgrywa na własnych warunkach. Influenza to brutalny świat pieniądza, w którym kasa zgadzać się musi. I dlatego tak łatwo w niej o nadużycia, bo każda władza ogłupia. Każda władza daje mylne przekonanie o nietykalności. A dla fame’u, przekładającego się na dochody, robi się rzeczy co najmniej kwestionowalne.
Drugi morał jest taki, że to w sumie taka sama historia jak zawsze. Fenomen, który stanowi kolejne opium dla mas. Może bardziej rozwydrzone, bulwersujące, idiotyczne niż te wcześniejsze. Ale czy każdy poprzedni fenomen tego typu nie był „gorszy” od poprzedniego? Lud żąda rozrywki, lud może mieć ją na wyciągnięcie ręki. Lub z niej korzysta, bo fajniej zająć się życiem innych niż własnym. Przy czym – ten lud składa się przede wszystkim z małolatów. I dlatego pozycja Wątora winna być pozycją obowiązkową dla tych, którzy – jak ja – przesypiają z lubością całą tę historię. Szczególnie, jeśli ci mają dzieciaki.
Filed under: Książki | Tagged: afera, Fame MMA, Friz, influencerzy, Influenza, internet, Jakub Wątor, książka, Pandora Gate, patoinfluencerzy, recenzja, reportaż | Leave a comment »